poniedziałek, 29 grudnia 2014

Dziękujemy!!!

Kochani!!!!


Z całych serc dziękujemy wszystkim, którzy zdecydowali się wspomóc nas, nasze maluchy i młodzież:)) Dzięki Wam, dzieciaki będą miały możliwość uczestniczenia w nowych zajęciach, oraz
uczenia się w bardziej przystępny i ciekawy sposób.

Wraz z grupą przedszkolaków, przygotowaliśmy dla Was małe podziękowanie, połączone z życzeniami świątecznymi...

Słowa piosenki przypominają o miłości i pokoju, które powinny zamieszkać pośród nas w czasie Świąt...

Jeśli zaś pozostaną z nami na co dzień, świat może stać się o niebo lepszy...:)))

Koniecznie ustawcie jakość na HD!!!


Pozdrawiamy

Renia i Ruda

wtorek, 23 grudnia 2014

Z racji Świąt...

 Co tam u Ciebie? Pewnie przygotowania świąteczne idą pełną parą... Wszystko gotowe? Prezenty kupione? Pewnie w całym domu pachnie ciastami:) I mimo, że na zewnątrz ciemno i buro to w domu panuje ciepła, świąteczna atmosfera. Wieczorem, choinkowe lampki otulają dom magiczną atmosferą... pięknie oświetlone ulice... tak zwana „magia świąt”!

U nas palmy targane przez liczne burze. Przystrojona choinka, która kompletnie nie pasuje do otoczenia. Nie ma Wigilii, nie ma opłatka, nie ma wspólnego śpiewania kolęd... Dzieciaki bawią się w błocie. Podśpiewują usłyszane w radiu stare, świąteczne hity o Mikołaju, którego nigdy nie zobaczą oraz o śniegu, którego nie znają.

Ale czy to wszystko jest ważne? Przecież dla każdego z nas Bóg rodzi się tak samo. Bez względu na kulturę, tradycję, klimat, wykształcenie czy grubość portfela. Nie przychodzi bardziej do mnie niż do Ciebie. Nie zależnie co się dzieje dokoła, On znajduje Cię właśnie tam, gdzie jesteś. Czy to w przygotowanym świątecznie domu, na plaży, w szpitalu, czy na ławce w parku. Dla niego nie są ważne warunki, ale Ty! Twoje serce, Twoje sprawy, trudności i radości. Nic innego się nie liczy!!!

Z całego serca życzymy Ci aby te Święta były autentycznym spotkaniem z Jezusem.

Renia i Ruda.







niedziela, 21 grudnia 2014

Podarunki nie od święta

Już 3 miesiące pracuje na Madagaskarze. Od 13 tygodni obserwuje tutejsze dzieci. Od 91 dni bawię się z nimi, uczę i gram w piłkę. Już 2184 godzin oddycham tutejszym powietrzem, już... nie wiem ile razy doświadczyłam ogromnej życzliwości.

Tak... Nie mam żadnej wątpliwości- Madagaskar to wyspa ogromnej życzliwości!!! Nie w sposób zliczyć szerokie uśmiechy, które widziałam, miłe słowa, które usłyszałam, czy gesty, których doświadczyłam.

Nigdy nie zapomnę sytuacji z oratorium. Niepełnosprawny, drobny, 14 letni chłopiec. Krzywe nogi, wykręcona jedna ręka. Niezdolny do gry w piłkę nożną, siatkę, kosza, czy ćwiczeń piruetów. Ale! Zawsze uśmiechnięty, chętny do rozmowy, bardzo pomocny. Oj tak, bardzo pomocny! W zeszłą środę, pod koniec oratorium, ok godz 16.30 mogłam tego doświadczyć. Skaczę sobie z dziewczynami w gumę (bez butów). Wspomniany wcześniej chłopiec obserwuje, dopinguje, podskakuje i cieszy się z każdego mojego udanego skoku. A na koniec? Zakłada mi buty. Jedną, tą zdrową ręką zapina rzepy. Najpierw pierwszego, potem drugiego. Ja stoję nieruchomo i nie wierzę. Drugiego chce założyć sama, ale On mi nie daje. Zapina kolejne rzepy i uśmiecha się do mnie. Jedyne co przeszło mi przez gardło to „Merci”.

Takich sytuacji można by przytoczyć więcej. Sytuacji świadczących o bezinteresownej pomocy i życzliwości. Dzieci, które pomagają wstać z ziemi, które otrzepują mi spodnie z piachu, czy bluzkę z kredy. Dzieci, które uśmiechają się od ucha do ucha, przytulają, całują czy dzielą się cukierkiem. Dzieci, które zbierają rozsypane przeze mnie kredki, biegną po piłkę, która mi wypadła, pilnują mojego gwizdka i butów podczas gdy ja gram w siatkę. Pani, która trzyma mi śpiewnik w kościele, pozdrawia na ulicy gdy przechodzę koło niej, przesuwa się bym mogła usiąść w autobusie.
Na każdym kroku życzliwość, życzliwość, życzliwość!!!

Czy tutejsi ludzie są inni? Co oni maja czego my nie mamy? Skąd biorą tę radość? Skąd biorą siły i czas, by na każdym kroku obdarzyć drugiego człowieka gestem życzliwości? I nie tylko w okresie świąt (bo tak wypada), ale tak na co dzień, niezależnie od sytuacji. Dlaczego jesteśmy ubożsi o tę zdolność? My, którzy wydaje się, że mamy dużo więcej do zaoferowania, dlaczego wolimy narzekać i ciągle za czymś gonić kiedy potrzeba tak niewiele...?

Renia

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Nauka patrzenia

Dzwoni dzwonek. Przed nami pierwsze zajęcia sportowe.
Po chwili na horyzoncie pojawiają się maszerujące parami maluchy.
Machające dłonie i szerokie uśmiechy widzimy już z daleka. Dzieciaki podskakują radośnie i przyspieszają aby jak najszybciej dotrzeć do boiska, na którym czekamy.
Ale zaraz.... korowód par ciągnie się i ciągnie jakby w nieskończoność...
20, 30, 40.... próbuję szybko oszacować ilość maluchów ale po chwili rezygnuję i panicznym wzrokiem szukam wzroku Renaty. Taaak w nim też spotykam przerażenie.
130 bosych pierwszoklasistów, dwie piłki i my... z paniką w oczach...

Tak było dwa miesiące temu, kiedy zaczynałyśmy pracę i poznawałyśmy tutejsze realia. Szybko jednak okazało się, że dla tutejszych dzieci czekanie w kolejce na piłkę czy dzielenie się jednymi nożyczkami nie jest problemem. Cierpliwie czekają, rozpromieniając świat uśmiechem pełnym wdzięczności.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam klasę liczącą 50 osób, bałam się czy sobie poradzę.
Kiedy pierwszy raz wkroczyłam do technikum gdzie uczę języka angielskiego, zobaczyłam młodzież o dwie głowy wyższą ode mnie. Bałam się czy będą mnie w ogóle słuchać.
Kiedy pierwszy raz przytulił się do mnie mały gacek i poczułam zapach brudu, a w moje spodnie wytarta została cała zawartość małego nosa, bałam się czy dam radę się przełamać...
Nie wiem czy sama bym dała.


Wiem że po dwóch miesiącach nie widzę już brudu i nie czuję przykrych zapachów. Widzę natomiast cudownie rozpromienione oczy i piękne szerokie uśmiechy.
Zapominam o higienie kiedy daje buziaka płaczącemu malcowi.
Nie widzę tylko nędzy i podartych ubrań ale życzliwe spojrzenia, ciepłe podania dłoni i proste oznaki wdzięczności.
Wchodzę w ten świat trochę po omacku. Wchodzę jak ktoś kto nagle znalazł się w ciemnym pokoju i po chwili dopiero zaczyna rozpoznawać kształty. Zadziwiam się każdego dnia i czasem tak mało rozumiem...

Myślałam że jestem tak bardzo otwarta na innych i na świat.

Pan Bóg pokazał mi, że ciągle patrzę tylko oczami zamiast sercem. Jak wiele we mnie murów i blokad...

             Dziękuję Ci Panie, że miłością kruszysz serca nawet tak zatwardziałe jak moje.

 Ruda