Pierwszy dzień na Madagaskarze, pierwszy przejazd ulicami stolicy, pierwsze wrażenia, pierwsze wzruszenia, rozczarowania, pierwszy zachwyt, pierwszy uśmiech, pierwsze łzy, pierwsze pytanie „co ja tu robię?”.
To był trudny dzień. Ja, Justyna i
siostra Krystyna wsiadłyśmy do taksówki żeby przedostać się na
druga stronę stolicy Madagaskaru- Antananarivo. Uśmiechnięty, czarnoskóry mężczyzna z wąsem zatrzasnął drzwi i ruszyliśmy
przed siebie. Nasze głowy kręciły się raz w lewo, raz w prawo,
jakby chciały uchwycić każdy mijany szczegół. Co chwile nasze
spojrzenia spotykały się by wymienić swoje zdziwienie i
niedowierzanie.
Jakie obrazy zostały w mojej głowie?
co zrobiło na mnie wrażenie? Co spowodowało zawrót głowy? Jak wygląda stolica Madagaskaru z perspektywy polskiego pasażera
taksówki?
Antananarivo to duże, zaniedbane,
głośne miasto. Niekończące się korki, kurz i tłumy ludzi.
Ulice przepełnione samochodami.
Zarówno tymi, które znamy z Polski jak i starymi, rozwalającymi
się autami, powiązanymi na sznurki. Każdy z nich jest zarysowany
albo obity, bo mało kto tu przestrzega przepisów. Każdy jeździ jak
chce, a nad tym całym zamieszaniem unosi się nieustający dźwięk
klaksonów.
Tłumy ludzi przemieszczają się według własnych
zasad. Nikt nie patrzy pod nogi, przecinając drogi przez środek
skrzyżowania.
Po obydwu stronach ulicy kolorowe stragany. Można tu
kupić wszystko! Jest żywność- jajka, mięso, owoce i słodycze.
Obok stragan z ubraniami, zabawkami oraz sprzętem gospodarstwa
domowego. Jest także sprzęt elektroniczny, najnowsze telefony
komórkowe samsunga i noki.
Domy zaniedbane, niektóre się
rozpadają, większość bez okien. Zazwyczaj murowane, ale są też
te z desek i blachy. Do około dużo śmieci i piachu. Odrzucające, mieszające się zapachy surowego mięsa, ryb i śmieci.
Najsmutniejszym jednak widokiem są
dzieci leżące na chodnikach. Brudne, bose nóżki, podarte ubranie,
rączki wyciągnięte po pieniądze, duże oczy proszące o pomoc.
Z każdym pokonanym metrem kolejny
zawrót głowy, kolejne zdziwienie, kolejne pytania bez odpowiedzi...
Renia
Czeka Was dużo pracy.. ale pięknej i wartościowej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i życzymy wytrwałości :)
Pani Justynko,całe przedszkole trzyma za panią kciuki.Modlimy się za pomyślność wszej misji.Dzieciaki tęsknią ja również (nie wiem czy powinnam się przyznawać:) Jestem przekonana,że pokonacie wszystkie przeciwności - nacie szczere serca pełne miłości a cóż jest ważniejszego ?? :)Proszę koniecznie do nas pisać!!Pozostańmy w kontakcie !!!!Przesyłamy moc pozytywnych buziaków.Całe Przedszkole Drużyna Tygryska ze mną na czele - również RUDĄ :)
OdpowiedzUsuń