niedziela, 21 grudnia 2014

Podarunki nie od święta

Już 3 miesiące pracuje na Madagaskarze. Od 13 tygodni obserwuje tutejsze dzieci. Od 91 dni bawię się z nimi, uczę i gram w piłkę. Już 2184 godzin oddycham tutejszym powietrzem, już... nie wiem ile razy doświadczyłam ogromnej życzliwości.

Tak... Nie mam żadnej wątpliwości- Madagaskar to wyspa ogromnej życzliwości!!! Nie w sposób zliczyć szerokie uśmiechy, które widziałam, miłe słowa, które usłyszałam, czy gesty, których doświadczyłam.

Nigdy nie zapomnę sytuacji z oratorium. Niepełnosprawny, drobny, 14 letni chłopiec. Krzywe nogi, wykręcona jedna ręka. Niezdolny do gry w piłkę nożną, siatkę, kosza, czy ćwiczeń piruetów. Ale! Zawsze uśmiechnięty, chętny do rozmowy, bardzo pomocny. Oj tak, bardzo pomocny! W zeszłą środę, pod koniec oratorium, ok godz 16.30 mogłam tego doświadczyć. Skaczę sobie z dziewczynami w gumę (bez butów). Wspomniany wcześniej chłopiec obserwuje, dopinguje, podskakuje i cieszy się z każdego mojego udanego skoku. A na koniec? Zakłada mi buty. Jedną, tą zdrową ręką zapina rzepy. Najpierw pierwszego, potem drugiego. Ja stoję nieruchomo i nie wierzę. Drugiego chce założyć sama, ale On mi nie daje. Zapina kolejne rzepy i uśmiecha się do mnie. Jedyne co przeszło mi przez gardło to „Merci”.

Takich sytuacji można by przytoczyć więcej. Sytuacji świadczących o bezinteresownej pomocy i życzliwości. Dzieci, które pomagają wstać z ziemi, które otrzepują mi spodnie z piachu, czy bluzkę z kredy. Dzieci, które uśmiechają się od ucha do ucha, przytulają, całują czy dzielą się cukierkiem. Dzieci, które zbierają rozsypane przeze mnie kredki, biegną po piłkę, która mi wypadła, pilnują mojego gwizdka i butów podczas gdy ja gram w siatkę. Pani, która trzyma mi śpiewnik w kościele, pozdrawia na ulicy gdy przechodzę koło niej, przesuwa się bym mogła usiąść w autobusie.
Na każdym kroku życzliwość, życzliwość, życzliwość!!!

Czy tutejsi ludzie są inni? Co oni maja czego my nie mamy? Skąd biorą tę radość? Skąd biorą siły i czas, by na każdym kroku obdarzyć drugiego człowieka gestem życzliwości? I nie tylko w okresie świąt (bo tak wypada), ale tak na co dzień, niezależnie od sytuacji. Dlaczego jesteśmy ubożsi o tę zdolność? My, którzy wydaje się, że mamy dużo więcej do zaoferowania, dlaczego wolimy narzekać i ciągle za czymś gonić kiedy potrzeba tak niewiele...?

Renia

1 komentarz:

  1. Nareszcie nowe wpisy :) Czekałem, czekałem i się doczekałem :) Miło jest dowiedzieć się co się u Was dzieje. Pozdrawiam Was serdecznie Justyno i Renato. Andrzej (tata Paulinki Pawłowskiej)

    OdpowiedzUsuń